Zostałam wielbicielką firmy Sotin.
Może założę fanklub i zostanę prezeską.
Tym razem będzie opowieść o
czyszczeniu kranów.
Obiecałam mamie pomóc w szorowaniu
łazienki, na szczęście dla mnie, akurat robiła swoje
comiesięczne, kosmetyczne zakupy w naszym ulubionym sklepie Minerwa.
Skorzystałam z okazji i naciągnęłam ją na herbatkę odchudzająca
dla mnie i na preparat do czyszczenia armatury Sotin R87 - dla nas.
Tak jak się spodziewałam, nie było już mowy o szorowaniu. Poniżej
relacja z mycia ostatniego kranu. Tak na szybko szła wspólna praca
przy plotkowaniu i płukaniu, że prawie nie zdążyłam zrobić
zdjęć.
Na zdjęciu pierwszym widać nasz kran z nalotem, Kran jest zwykły, kupiony w markecie. Raczej tani.
Potem się zagapiłam i zagadałam. Mój brat popsikał na kran piankę R87 i po chwili zaczął już ją ścierać! W ostatniej chwili strzeliłam fotkę.
A tu już dwa zdjęcia naszej pięknej i błyszczącej armatury. Jak widać zmyły się też napisy mówiące o ciepłej i zimnej wodzie. Nieważne. Najważniejsze, że wspólne porządki domowe robiliśmy razem. Nikt się za bardzo nie zmęczył. No może brat, bo jeszcze musiał odkurzaczem wyczyścić wszystkie dywany. Ale jest duży i silny, to daje sobie radę nawet z takimi wyzwaniami. W tej chwili na dworze jest mróz, ale mama obiecała, że kupi Sotin do okien i wiosną będziemy razem myli okna. Tak sobie pomyślałam, że oboje z bratem jesteśmy dorośli, właściwie nie mieszkamy w domu rodzinnym. Niedługo będziemy mieć swoje. Takie wspólne sprzątanie musimy wykorzystać do bycia razem. Dzisiaj było bardzo przyjemnie, nie sadziłam nawet, że mogę tak kiedyś powiedzieć o sprzątaniu. Ale to dzięki temu, że mama kupiła porządne preparaty do czyszczenia i nikt się nie denerwował, że męczy się bez widocznych rezultatów.
Za tydzień lub dwa przyjadę na weekend myć okna. Upiekę jakieś fajne ciasteczka i będziemy mieć rodzinno-okienną domówkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz