wtorek, 28 marca 2017

Pełno, a jakoby nikogo nie było.

        Myślę tu o fryzjerkach w mojej miejscowości. Zakładów fryzjerskich jest bardzo dużo, myślę że zbyt wiele. Ale niestety fryzjerki nie rywalizują ze sobą jakością, lecz coraz niższą ceną.
Moja ulubiona fryzjerka poszła na emeryturę. Już jakiś czas temu, ale ja ciągle się miotam i nie mogę się przekonać do żadnej innej.
Znowu mam doła, bo byłam u fryzjerki. Powinno chyba być odwrotnie? Nie lubię krótkich włosów, a od jakiegoś czasu mam bardzo krótkie. Ledwie mi trochę odrosną idę do nowego salonu, żeby mi coś z nimi zrobiła. Nie wydaje mi się, żebym była bardzo marudna. Zaznaczam, że nie lubię krótkich włosów, żeby minie wygalała maszynką nad uchem itp. i zrobiła wg swojego uznania, tak, żeby ta fryzura miała jakiś charakter, jakiś kształt.
Tak więc poszłam do strzyżenia.... Pani poświęciła mi 10 minut... Chyba sama i bez lustra zrobiłabym lepiej. Skasowała 20 zł. Może wolałabym zapłacić 40, ale żeby poświęciła mi więcej czasu? Albo 60, żeby to, co mam teraz na głowie jednak jakoś wyglądało?
Wiem, mogłabym pojechać do Poznania, np. do Kaliope i byłabym zadowolona. Ale ja jestem bardzo zajęta i uparłam się znaleźć jako tako fryzjerkę na miejscu. Barany są uparte.
Zapomniałam powiedzieć, że miałam wczoraj urodziny i chciałam wyglądać wyjątkowo.